Pobudka o 5:30, pakowanie, śaniadanie i jazda. W radiu mruczą, że pod Horą -17, całkiem przyjemna temperatura dla ciepłolubnych stworów. Po wyjściu z samochodu trzeba działać szybko i sprawnie, bo można na przykład przymarznąć do termosu albo do kijka. Zastanawiamy się, jak to jest w Himalajach przy -30 na 7 tysiącach metrów. Przyspieszamy kroku i zaczyna się robić coraz cieplej. Rękawice już nie są potrzebne. Po dotarciu na szczyt mamy chwilę na delektowanie się cudownymi widokami niebieskiego nieba. W oddali widać nawet Tatry i Babią Górę. Zdjęcia by Przemek.


















