piątek, 22 stycznia 2010

Sobota w Wiśle czyli ja idę w góry a Małysz odśnieża chodnik pod domem:D

Sam początek dnia nie nastawia mnie pozytywnie bo pociąg którym mam jechać do Wisły jest znacznie opóźniony i finalnie jadę następnym. Godzinne opóźnienie, nic na to nie poradzę. 2 godziny w pociągu, wierzcie mi że się nie nudziłem :D.
  

wtorek, 19 stycznia 2010

Relacja z wyprawy rowerowej Austria 2009

Wyprawę do Austrii przekładaliśmy z wujkiem dwa razy. Przeszkodziła nam głownie pogoda, a konkretnie deszcze i powódź. Na szczęście w sierpniu aura ustabilizowała się i za 3 razem udało nam się wyruszyć. Naszym celem było przejechanie odcinkiem ścieżki naddunajskiej oraz kawałkiem przepięknej widokowo wysokogórskiej trasy Hochalpenstrasse.

*Naddunajska ścieżka rowerowa to jedna z najdłuższych dróg rowerowych w Europie. W samej Austrii ma ok. 800 km i biegnie z Wiednia do Passau. Doskonale przygotowana dla turystów trasa zapewnia zarówno możliwość noclegów na kempingach, lub na kwaterach i w hotelach, jak i wyżywienie w położonych pięknie restauracyjkach. Droga jest bardzo urozmaicona - najczęściej jest typową ścieżka rowerową, czasem wiedzie uczęszczanymi drogami, a czasem jest to po prostu szutrowy trakt.

Image Hosted by ImageShack.us Naddunajska ścieżka rowerowa

niedziela, 17 stycznia 2010

Wyprawa trekkingowa Bułgaria 2009

Początek.


Celem naszej wyprawy jest trekking po pasmach gór Riły i Pirinu oraz masywu Witosza.
Pełen obaw spotykam się z Przemkiem na dworcu w Katowicach. Stąd rozpoczyna się nasza podróż do stolicy Bułgarii, Sofii. Dlaczego pełen obaw? Dlatego, że nie mam pojęcia czy podołam wyzwaniu, jakie postawiliśmy sobie z moim kompanem - czy wytrzymam psychicznie i fizycznie. O Przemka się nie boję, bo to twardy chłop i tak łatwo nie daje za wygraną. Rozmawiamy przez chwilę na temat naszego wyjazdu. Konkluzja jest taka, że zrobimy wszystko, by zrealizować plan. Krew, pot, ból, łzy… Damy radę, w końcu jesteśmy twardzi - podbudowujemy się wzajemnie.
Nadjeżdża autobus. Kierowca pomagając nam zapakować plecaki do luku bagażowego rzuca pytanie - Riła, Pirin? Tak, odpowiadamy jednogłośnie. Wchodzimy do autokaru, rozglądamy się i cieszymy, że tak mało ludzi jedzie do Bułgarii. Przynajmniej będzie sporo miejsca, żeby wyspać się w trakcie podróży. Ta mija lepiej niż się tego spodziewaliśmy. Do Sofii docieramy następnego dnia o 12:00. Chwila oddechu, konsultacja i ruszamy w stronę Borowca. Po dotarciu na miejsce rozpoczynamy poszukiwania pola namiotowego zaznaczonego na mapie. Miejscowi w porozumieniu z mapą kierują nas do „kempingów” Jagoda i Malina, więc zmierzamy za ich wskazówkami. Po dwóch kilometrach marszu docieramy na miejsce, lecz pytając o rozbicie namiotu zostajemy poinformowani, że takiej możliwości nie ma. Lekko zdegustowani wracamy z powrotem. Finalnie rozbijamy się nieopodal czerwonego szlaku prowadzącego na najwyższy szczyt Riły, Musałę.

Nasz obóz rozbity w pobliżu czerwonego szlaku.