03:30 dzwoni budzik. Nikomu nie chce się wstawać ale ja twardo stawiam sprawę i Tomasz z Łukaszem szybko się budzą. Jemy szybkie śniadanie, wsiadamy w auto i około 6 jesteśmy na parkingu w Palenicy Białczańskiej.
Z parkingu czeka nas monotonne 10 kilometrowe przejście asfaltem do Morskiego Oka gdzie docieramy około 08:00. Ogłoszono już lawinową 3. Jesteśmy lekko zdegustowani tym faktem. Pod schroniskiem spotykamy ekipę która właśnie wróciła spod czarnego stawu. Zrezygnowali z wchodzenia na Rysy. My jednak chcemy sprawdzić wygląd podejścia na własne oczy.
Gdy docieramy do Czarnego Stawu pod Rysami. Debatujemy przez chwilę i oglądając schodzące lawiny postanawiamy przełożyć wejście na Rysy na kiedy indziej.
Rozbijamy obóz nad Czarnym Stawem i delektujemy się pięknymi widokami. Po jakimś czasie ruszamy w stronę Przełęczy pod Chłopkiem zawracamy jednak gdyż w pewnym momencie podejście robi się zbyt niebezpieczne.
Tomek i Łukasz podejmują próbę podejścia pod bulę pod Rysami. Ja nie widzę sensu żeby tam iść więc zostaję na miejscu i pilnuję sprzętu. Jak się później okazuje warunki są złe, trzeba by przecierać szlak i prawdopodobnie nie dalibyśmy rady wejść na szczyt.
Około 17:00 decydujemy się na powrót i tak kończy się nasza jednodniowa przygoda.
W drodze do Morskiego Oka podziwiamy Wodogrzmoty Mickiewicza.
Widok z Morskiego Oka na Rysy.
Lawinisko.
Prawdziwie zimowy strój. W Tatrach jak na Hawajach.
Lawina.
Tomek i Łukasz a w tle Rysy.
Rysy.
Śnieg po uda.
Widok na Morskie oka i Dolinę Rybiego Potoku.
Wymiatacz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz